Ambasada USA w Polsce nie może wydawać żadnych listów ani zaświadczeń związanych z notarialnym poświadczaniem amerykańskich świadectw szkolnych i świadectw maturalnych. Więcej informacji na temat potwierdzania amerykańskich świadectw szkolnych w celu przedstawienia ich za granicą znajduje się na stronie Departamentu Stanu. Na początku wypada przeprosić za długo nieobecność, od teraz obiecuje systematyczność :) Ok...wrócę jeszcze do tematu rozmowy z konsulem, czyli ostatniej części zdobywania wizy. Wielu osobom ta część sprawia najwięcej trudności, i mają w stosunku do niej największe obawy. W rzeczywistości nie jest tak najgorzej (chociaż odrobinę stresu przeżywa chyba każdy). Amerykanie stosując procedurę wizową, pragną zdobyć o nas jak najwięcej informacji. Nie wiem czy wiecie, ale od jakiegoś czasu, nawet obywatele krajów objęci ruchem bezwizowym, muszą wypełniać formularze dotyczące ich pobytu w USA (adres, cel wizyty, itd). Polaków dodatkowo sprawdza się pod kątem ich ewentualnego nielegalnego przedłużenia pobytu. I tutaj pojawia się właśnie funkcja rozmowy z konsulem. Jego celem jest rozpoznanie, czy przypadkiem nie planujecie odrobinę "przedłużyć" wasz pobyt. Waszym celem jest udowodnienie mu , że jedziecie do Stanów w celach czysto rozrywkowych. Rozmowa zazwyczaj obejmuje 3 pytania. "Co zamierzasz robić w Stanach" ? - bez komentarza "Czy masz rodzinę w Stanach" ? - no cóż bliska rodzina zazwyczaj sprawia, że konsul może uznać, że macie się u kogo zaczepić, ale lepiej tego nie ukrywać "Czym zajmujesz się w Polsce" ? - najważniejsze pytanie. Musicie teraz udowodnić, że wasza sytuacja w kraju nie zmusza was do wyjazdu emigracyjnego. Rozmowę można prowadzić zarówno po polsku jak i po angielsku (podobno angielski pomaga). Przede wszystkim należy zachowywać się naturalnie, być szczerym, i w miarę zrelaksowanym. Z takim podejściem, jasnymi planami co do pobytu w Stanach i w miarę stabilnej sytuacji zawodowej w Polsce, o wizę nie ma się co obawiać. Pamiętajcie, że w Polsce odrzucają ok 8 % wniosków, a są to zazwyczaj wnioski górali, którzy posiadają rodziny w Stanach, i Kalifornijskie słońce raczej nie jest im w głowie :) Zatrudnieni, angielskojęzyczni Polacy, którzy ładnie przedstawią cel wizyty, praktycznie zawsze otrzymują wizę. I tyle na dziś. Już wkrótce zapraszam na relacje z AMERICAN ROAD TRIP 2011 Programy typu Camp USA (wiza J-1) Rozmowa z konsultantem po angielsku Rozmowa z konsultantem po angielsku. dodany przez anisiecku, 19 O ósmej rano trudno przejść chodnikiem przy ulicy Pięknej. Tłum ludzi skutecznie zastawia przejście, nerwowo kołysząc się w jedną i drugą stronę. – Pani też na ósmą? – Nie, ja na ósmą piętnaście. – A pan? – Na siódmą czterdzieści pięć. Kazali czekać. Kazali, więc czekają. Okutani w zimowe kurtki zacierają ręce, aby choć na chwilę zrobiło się cieplej. Znad szalików unoszą się ciepłe chmury oddechów. Stoją tu starzy, młodzi, mężczyźni, kobiety, Polacy i obcokrajowcy… Niedola nie zna wykluczeń. Czy to kolejka bezdomnych po ciepłą zupę? Czy to rok 1983, a do sklepów rzucili właśnie dostawę papieru toaletowego? Nie – to zima 2018/2019 i kolejka do ambasady Stanów Zjednoczonych. Po wizę. * Mówiąc ściślej – nie do ambasady, a do części konsularnej. Nikt by ich przecież nie wpuścił głównym wejściem. Bo główne wejście jest reprezentacyjne, a ten drepczący w miejscu tłum nie ma z reprezentacyjnością nic wspólnego. – Musiałam brać urlop i zarwałam noc, żeby tu przyjechać – wzdycha pani Ilona. – Z daleka? – interesuje się pani Magda, sąsiadka z kolejki. – Z Mrągowa. A pani? – Ze Szczecina… – O, to chyba jeszcze dalej. Wymogi ambasady są jasne – z osobistego stawiennictwa na rozmowie z konsulem zwolnieni są jedynie ludzie po 80 lub przed 14 rokiem życia oraz dyplomaci. Wszyscy pozostali biorą urlopy, zapełniają pociągi i jadą do Warszawy. Południe kraju jedzie do Krakowa. – Wpuszczą mnie z torebką? – zastanawia się pani Ilona. – Pisali, żeby nie brać nic oprócz teczki z dokumentami – wyraża wątpliwości pani Magda. – Ale to mała torebka… Pani Magda nie ryzykuje. Zostawiła torebkę w przechowalni bagażu na dworcu. Szkoda byłoby, gdyby w takim momencie nie wpuścili do ambasady. Po wypełnieniu kilkudziesięciu stron wniosku DS-160, wniesieniu opłaty wynoszącej ponad 600 złotych i całonocnej jeździe do Warszawy na rozmowę z konsulem. Ostatecznie pani Ilona przejdzie z torebką. To chyba dyskryminacja mężczyzn – ja nie przeszedłbym z małym plecakiem. Też tam stoję, chucham w ręce i drepcę w miejscu. Mam wejść o ósmej piętnaście. * Droga wizowa – stacja pierwsza. Dochodzimy do początku kolejki, gdzie brodaty ochroniarz sprawdza wydruk umówienia spotkania. Ósma piętnaście, zgadza się. Proszę stanąć w drugiej kolejce. Stacja druga. Po kilkunastu minutach stania w drugiej kolejce dochodzę do okienka, w którym sprawdzają wydruk wniosku DS-160. I wysyłają do trzeciej kolejki. Stacja trzecia. Wreszcie mogę wejść do budynku. – Wyłączamy telefony! – krzyczy wąsaty ochroniarz. Wyłączam i ja, oddaję smartfon do depozytu, w zamian dostając plastikowy numerek. Stacja czwarta – kontrola bezpieczeństwa. Prawie jak na lotnisku, tylko że idzie szybciej. Nie wolno wnosić płynów, elektroniki, nieszczerości w sercu. – Państwo są razem? – pyta jeden z ochroniarzy, palcem wskazując mnie i kobietę przede mną. – Nie. – To się możecie teraz poznać. Heheheh – dopowiada drugi ochroniarz. – No, pani będzie się teraz rozbierać na bramce! Proszę ściągnąć pasek od spodni… Rozchylić bluzę. No, już gotowe. Możecie się teraz poznawać – ochroniarze rechoczą w najlepsze. – Kretyńskie komentarze… – burczy kobieta pod nosem. Boi się jednak powiedzieć coś głośniej. Wszyscy, którzy zapłacili 600 złotych i wypełnili wniosek DS-160, boją się powiedzieć cokolwiek, póki nie otrzymają wizy. W kolejce panuje atmosfera niepewności i lekkiego zastraszenia. * Ilekroć myślałem o słynnej “rozmowie z konsulem”, wyobrażałem to sobie tak: w przestronnym pokoju z wysokim sufitem znajdują się dwa fotele i stolik herbaciany. Sekretarz otwiera mi drzwi, ja wchodzę (cały na biało), uściskiem dłoni wita mnie elegancko ubrany dyplomata. – Proszę siadać – mówi – i w paru słowach opowiedzieć o swojej podróży do Stanów Zjednoczonych. Na pewno nie wyobrażałem sobie dusznej piwnicy z rzędem typowych urzędniczych okienek. Kolejka pierwsza prowadzi do wstępnego okienka. Na ścianie wisi monitor, więc znudzeni petenci mogą oglądać przemówienie Georgette Mosbacher, ambasadorki USA w Warszawie. Jej ekscelencja przemawia z zawieszonych na ścianie monitorów: – Cieszę się, że mogę umacniać przyjaźń polsko-amerykańską w tym wyjątkowym roku niepodległości… [youtube= Kolejka druga kończy się stanowiskiem poboru odcisków palców. – Proszę mocniej przycisnąć! Wszystkie palce płasko! A teraz tylko kciuki! – strofuje mnie po angielsku urzędniczka. Wreszcie dochodzę do trzeciego okienka. To właśnie “rozmowa z konsulem”. Pan zza szyby zadaje mi kilka pytań, po czym decyduje: wiza została przyznana. Automatycznym ruchem ręki przysuwa ulotkę, informującą o dalszych losach zatrzymanego paszportu. I już. Mogę próbować wjechać do USA (ostateczną decyzję i tak podejmie urzędnik na lotnisku). Wychodzę z piwnicy, gdy nagle do moich uszu docierają tłumaczenia dziewczyny przy sąsiednim okienku: – W Łomży nie ma teraz żadnej roboty… * Tyle dobrego, że w kolejce do ambasady nie stoi się z terrorystami ani organizatorami ludobójstwa. Ci zostali – mam nadzieję – skutecznie odsiani na etapie wypełniania wniosku DS-160. No bo kto, widząc na 76 stronie wniosku pytanie “czy kiedykolwiek organizowałeś ludobójstwo?”, zaznaczy, że nie, choć je organizował? Jeśli zaznaczy tak, otworzy mu się okienko z napisem please, explain. “Prosimy, wyjaśnij. W jakim celu organizowałeś ludobójstwo?” Pozwalam sobie na żarty, bo nawet sama nazwa formularza brzmi jak z kiepskiego dowcipu o urzędnikach. “Proszę wypełnić wniosek DS-160 i przybić pieczątkę w kształcie motylka”. Ale sam wniosek to nie dowcip. Poza rytualnymi pytaniami o ludobójstwo i terroryzm, w których należy po prostu odhaczyć “nie”, trzeba amerykańskim urzędnikom przekazać o sobie niemal wszystkie informacje. Data urodzenia ojca, dzienna data ukończenia studiów, miesięczne zarobki, zakres obowiązków w pracy a nawet… nazwisko przełożonego w poprzedniej pracy. To oczywiście i tak kropla w morzu wszystkich informacji, jakie w dowolnym momencie mogą uzyskać o nas służby przy pomocy chociażby portali społecznościowych. Tym niemniej, tak szczegółowe pytania mogą dziwić. Ubiegałem się w życiu o wizy do wielu krajów, w tym tych uznawanych powszechnie za niedemokratyczne. We wszystkich przypadkach wypełnienie wniosku wizowego zajmowało pięć minut i wiązało się z podaniem podstawowych informacji paszportowych (czasem z wyjawieniem przewidywanej trasy podróży). Amerykański wniosek DS-160 zabrał mi ponad trzy godziny! * Co czuli migranci z Europy Wschodniej, gdy sto lat temu mijali na statkach wspaniałą Statuę Wolności? Radość? Ekscytację? Niepewność? Jedno było pewne – oto wpływają do kraju, w którym mogą zacząć wszystko zupełnie od nowa. Wolność dla każdego. Co czuje dziś turysta z Europy Wschodniej, gdy wybiera się w podróż do USA? Być może radość i ekscytację, ale oba te uczucia przykrywa gruba warstwa upokorzenia i zalęknienia. Okazuje się, że pytania urzędników w Warszawie wcale nie były końcem urzędniczego maratonu. – Po co lecisz do Stanów? Gdzie pracujesz? Kogo znasz w USA? Koleżanka, tak? Skąd i jak długo się znacie? Jaki jest jej numer telefonu? A gdzie pracujesz? Jaki jest adres biura twojej pracy? Kto jest szefem? – pracowniczka obsługi lotniska wyrzuca z siebie pytania niczym karabin maszynowy. Brak odpowiedzi na któreś z nich może skutkować odmową wpuszczenia na pokład. Marzyłeś o Wielkim Kanionie? Było blisko… Przede wszystkim jednak sprawdza ważność wizy i dokumentów podróży. Linia lotnicza nie może sobie pozwolić na wysłanie przez ocean pasażera, który nie zostanie wypuszczony na teren USA. Ostateczną decyzję o zezwoleniu na wjazd podejmuje bowiem dopiero urzędnik na granicy. Jeżeli usłyszysz odmowę wjazdu na terytorium kraju, a na lot powrotny trzeba czekać więcej niż 12 godzin, trafisz do amerykańskiego aresztu, w którym – dzięki zabraniu wszystkich rzeczy osobistych, możliwości wykonania telefonu do rodziny i prawnika oraz otrzymania stylowego pomarańczowego wdzianka – będziesz się mógł poczuć jak w prawdziwym amerykańskim filmie. * Na lotnisku JFK w Nowym Jorku kolejka przylatujących pasażerów rozgałęzia się na kilka stron. – Przepraszam, czy na pewno stoję w dobrej kolejce? – zagaduję po angielsku pracowniczkę w mundurze. – Tak, to dobra kolejka – odpowiada kobieta płynną polszczyzną. Udało się. Moje długotrwałe urzędnicze modły o możliwość wjazdu do Kraju Wolności zostały wysłuchane. Wizę do Wietnamu uzyskałem przez internet. Wizę do Rosji lub na Białoruś – dzięki wypełnieniu prostego formularza i wysłaniu paszportu pocztą. Abchaską wizę również otrzymałem internetowo. Australijską – pocztą. Do Chin i Etiopii wjechałem dzięki uproszczonym procedurom ruchu tranzytowego. Do żadnego z innych odwiedzonych państw nie potrzebowałem wizy. Zobacz też: Mroczne tajemnice podparyskiego przedmieścia Czy Marcin Kącki nienawidzi Poznania? Siedzę w schronie, prześlij pieniądze. Jak oszuści zarabiają na fali współczucia “Polacy o pieniądze nie dbają” – opowieści ukraińskich pracowników Fanpage Stacji Filipa na Facebooku
Cel wizyty, co robimy w UK. Padają pytania o to, czy posiadamy dom i rodzinę w Anglii. Jeśli odnawiamy wizę urzędnik pyta się o poprzednie wizyty. Rozmowa trwa około 10 minut i od razu zostajemy poinformowani o tym czy dostaniemy wizę. Jeśli decyzja jest pozytywna paszport z wizą zostanie odesłany w przeciągu 7 dni roboczych.
Studenci wyjeżdżający na program Work and Travel ubiegają się o wizę J-1. Uczestnicy programu muszą odbyć rozmowę z konsulem. Dla uczestników wyjeżdżających drugi bądź trzeci raz z rzędu wprowadzono pewne udogodnienie. Wszelkie dokumenty niezbędne do uzyskania wizy są zanoszone do konsulatu (confirmation page ze zdjęciem wizowym, opłata za wizę, potwierdzenie opłaty SEVIS, ksero indeksu i legitymacji studenckiej) przez pracownika biura pośrednictwa i studenci nie muszą stawiać się w konsulacie na spotkaniu wizowym. W Polsce usługi konsularne świadczone są w Ambasadzie Stanów Zjednoczonych w Warszawie i w Konsulacie Generalnym Stanów Zjednoczonych w Krakowie. Ambasada Amerykańska w Warszawie (kolor czerwony na mapie) obejmuje swoim działaniem województwa: kujawsko-pomorskie, łódzkie, lubelskie, lubuskie, mazowieckie, podlaskie, pomorskie, warmińsko-mazurskie, wielkopolskie i zachodniopomorskie. Konsulat Generalny w Krakowie (kolor granatowy na mapie) obejmuje województwa: dolnośląskie, małopolskie, opolskie, podkarpackie śląskie i świętokrzyskie. Wiele osób wyjeżdżających na Work and Travel do USA obawia się wizyty w konsulacie. Jednak jest to zupełnie zbędny stres. Wizę (J-1) na program otrzymuje prawie każdy zgłaszający się student. Oczywiście zdarzają się przypadki, kiedy niedoszli uczestnicy programu Work and Travel otrzymują odmowę. Są to jednak nieliczne przypadki. Rozmowa z konsulem trwa zazwyczaj kilka minut (3-4 min.). Pytania dotyczą naszej osoby oraz ewentualnie naszych najbliższych. Konsul pyta o miejsce pobytu w USA, co zamierzamy robić, co studiujemy, czym zajmują się nasi rodzice bądź jakie miasto jest stolicą Alaski… Niestety wielu studentów twierdzi że Anchorage… Powodzenia na rozmowie! No comments yet. Z podobnych względów pytania zawarte w przesłanym do konsula wniosku powinny być sformułowane jasno i precyzyjnie. Praktyka wskazuje, że treść pytań jest często niezrozumiała tak dla przesłuchiwanego, jak i konsula, a listy pytań kierowane są przez sądy bez żadnej edycji lub kompilacji. Samolot zbliża się do lądowania, a Ty za chwilę po raz pierwszy wylądujesz na amerykańskiej ziemi. W paszport wkładasz wypełnioną podczas lotu deklarację celną (o ile lotnisko na którym lądujesz, nie zastąpiło jej wersją elektroniczną – więcej tutaj). Po wylądowaniu zabierasz bagaż podręczny z samolotu i kierujesz się do wyjścia. Dajesz znać osobie, która ma na Ciebie czekać na lotnisku, że tylko odbierzesz bagaż i zaraz się zobaczycie. Wtedy dopiero zauważasz ogromną kolejkę ludzi do okienek z napisem IMMIGRATION. Mina Ci rzednie, na myśl że czeka Cię jeszcze tyle czekania a następnie rozmowa z urzędnikiem imigracyjnym. W dzisiejszym poście opowiem jak będą wyglądać Twoje pierwsze chwile w USA i czego można spodziewać się podczas tej rozmowy. NAJPIERW JEST KOLEJKA. DŁUGA KOLEJKA. Wysiadając na amerykańskim lotnisku z samolotu lecącego zza granicy i podążając “za tłumem” – prędzej czy później zobaczysz kolejkę do immigration. Będzie ona zapewne długa, bo kontrolę dokumentów muszą przejść wszyscy. Nie ma znaczenia czy są to obywatele USA, posiadacze zielonej karty, wizy czy podróżujący ze strefy ruchu wizowego – każdy musi się ustawić “w ogonku”. Kolejka jednak będzie podzielona i osobno ustawią się RESIDENTS, czyli mieszkańcy, a osobno VISITORS, czyli odwiedzający USA (podobny podział może też występować pod innymi nazwami, w zależności od lotniska). Mimo, że na niektórych lotniskach zobaczysz nawet kilkanaście okienek, to nie łudź się, że “pójdzie szybko”. Najcześciej tylko kilka okienek jest czynnych, a ponieważ urzędnicy zamieniają z każdym choć kilka słów, cały proces zdaje się trwać wieczność. Dlatego nastaw się najlepiej od razu na około godzinę czekania. Jeśli myślisz, że to najgorsze co może być po długim i męczącym locie, pomyśl że ja ostatnio spędziłam ten użerając się z pewnym nadpobudliwym maltańczykiem, który bardzo nie chciał tam być. :> UWAGA! W hali, w które odbywa się kontrola dokumentów, zabronione jest korzystanie z komórki. Jeśli już musicie wysłać ważnego smsa (jak na przykład musiałam napisać mężowi, że jak ten szczeniak na moich rękach się zaraz nie uspokoi, to opchnę go pierwszemu chętnemu za paczkę fajek) to zróbcie to w miarę dyskretnie. Wokół kolejki zwykle krążą pracownicy-służbiści, którzy sprawdzają czy nikt czasem nie nagrywa albo nie cyka sobie selfie. źródło obrazka: PO DRODZE MOŻESZ SPOTKAĆ BANKOMAT Gdy już odstoisz trochę w kolejce, ale urzędnik imigracyjny nadal będzie tylko niewyraźną plamą na horyzoncie, możliwe że na swojej drodze spotkasz urządzenie przypominające bankomat. Część lotnisk się modernizuje i wprowadza udogodnienia, którą mają na celu usprawnienie całego procesu. W takim automacie zostaniesz poproszony o zeskanowanie paszportu z wizą oraz odpowiedź na kilka pytań. Zwykle też automat zeskanuje Twoje odciski palców i zrobi Ci zdjęcie. Na koniec zaś wydrukuje karteczkę, z którą wrócisz do dalszego kolejkowania w oczekiwaniu na rozmowę z urzędnikiem 😉 Jeśli napotkasz na problem w obsłudze maszyny, to nie martw się – zwykle stoi tam kilku pracowników gotowych do pomocy. Mniej więcej połowa podróżujących jeszcze nie do końca ogarnia ten nowy system więc obsługa nadzoruje korzystanie z automatów i pomaga, co oczywiście nie przyspiesza całego procesu.. Dlatego też niezależnie od tego, na jak nowoczesnym lotnisku wylądujesz, w kolejce spędzisz mniej więcej tyle samo czasu 😉 źródło obrazka: I W KOŃCU – ROZMOWA Z URZĘDNIKIEM IMIGRACYJNYM Kiedy już zaczniesz tracić nadzieję i obawiać się spędzenia w tej kolejce całego pobytu, zobaczysz przed sobą urzędnika imigracyjnego. Poprosi Cię on o paszport z wbitą wizą, karteczkę z automatu (o ile lotnisko miało takie udogodnienie) oraz deklarację celną (o ile dostałeś/aś ją w samolocie – więcej tutaj). Następnie prawdopobnie przyjrzy się badawczo Twojemu zdjęciu w paszporcie i Twojej twarzy. Na szczęście po kilkunastu godzinach lotu wygląda się równie korzystnie jak na zdjęciu en face bez uśmiechu! Jeśli wcześniej automat nie zrobił Ci zdjęcia, ani nie pobrał odcisków palców, zrobi to właśnie ten urzędnik w okienku. Jeśli chodzi o rozmowę, to dużo zależy od danej osoby. Jeden urzędnik będzie służbistą i oschle rzuci 2-3 pytania, inny zażartuje czy nawet powie coś miłego (na przykład pochwali słodkiego pieska, który właśnie się z Tobą szamocze i drze japę na pół lotniska). Jakich pytań można się spodziewać? Na przykład: jaki jest Twój cel przyjazdu do USA? Ile będzie trwać Twój pobyt? Gdzie się zatrzymasz i co masz zamiar zwiedzić, jeśli przylatujesz turystycznie? Ile masz przy sobie gotówki? Gdy krótka rozmowa przebiegnie w porządku, urzędnik wbije Ci w paszport pieczątkę i powie: Welcome to the United States! UWAGA! Ta rozmowa odbywa się w języku angielskim. Jeśli więc nie znasz tego języka nawet w stopniu komunikatywnym, przygotuj sobie wcześniej karteczkę. Korzystając z pomocy, napisz na kartce, że nie mówisz po angielsku i podaj parę informacji dotyczącej Twojej podróży. Napisz jaki jest cel Twojego pobytu, do kiedy zostajesz w USA, gdzie się zatrzymujesz i tak dalej. W większości przypadków, takie coś wystarczy. Jeśli zaś będą mieli jakieś wątpliwości, będą musieli zorganizować tłumacza 😉 * Uff, dobrnąłeś aż do tego momentu? Teraz jeszcze tylko przejście obok celnika i już możesz biec po swoje walizki 😉 Urzędnikowi celnemu zwykle podajesz tylko swoją deklarację celną (urzędnik imigracyjny odda Ci ją razem z paszportem) i przechodzisz dalej. Chyba, że wbrew ostrzeżeniom (tutaj) zapakowałeś/aś jednak te kabanosy. Wtedy i tutaj czeka Cię mały przystanek ;- )

Przygotowanie językowe. Osoby udające się na rozmowę do konsulatu mają prawo do tłumacza bądź będą odbywały rozmowę w języku angielskim. Jeśli nie rozmawiasz płynnie w języku angielskim, powinieneś skorzystać z tłumacza. Pamiętaj, że konsul, mimo iż zna język polski, może to być jego czy jej drugi język. Dokumenty.

Program bezwizowy nie oznacza, że w każdej sytuacji wjedziemy do USA bez wizy. Jak się o nią ubiegać? Szczegóły poniżej. Visa Waiver Program Od 11 listopada 2019 r. Polacy mogą podróżować do Stanów Zjednoczonych bez posiadania wizy – stało się tak w wyniku dołączenia naszego kraju do Programu Ruchu Bezwizowego (Visa Waiver Program). Program ten ma jednak pewne ograniczenia. “Zniesienie wiz” dotyczy podróży do Stanów Zjednoczonych wyłącznie w celach turystycznych i biznesowych trwających do 90 dni. W przypadku innych celów podróży do USA (np. chęć studiowania) i tak konieczne jest ubieganie się o wizę odpowiedniej kategorii. Mimo wszystko, jeśli ktoś chce – bo widzi w tym więcej korzyści, to i tak może się ubiegać o standardową wizę turystyczną czy biznesową – np. po to, aby móc przebywać w Stanach dłużej niż 90 dni (z wizą pobyt może trwać nawet 180 dni) albo w razie potrzeby móc zmienić status wizy podczas pobytu w USA na inny niż turystyczny/biznesowy (np. na wizę studencką). Żeby zapoznać się z całym procesem, warto zajrzeć pod adres: Tam znajdziemy wszystkie wskazówki dotyczące uzyskiwania wizy. Dokumenty potrzebne do złożenia wniosku o wizę do USA Przede wszystkim, żeby przystąpić do złożenia wniosku wizowego, potrzebujemy aktualnego paszportu – musi być on ważny przynajmniej 6 miesięcy ponad planowany w USA pobyt. Jeśli jest ważny krócej, wiza zostanie wydana na odpowiednio krótszy czas. Paszport będzie nam potrzebny podczas wypełniania wniosku jak i w czasie późniejszej rozmowy z konsulem. Musimy mieć także aktualne (a więc nie starsze niż 6 miesięcy zdjęcie) – drukowane i elektroniczne. Elektroniczne dołączyć należy do wniosku, wersję papierową przynieść na spotkanie z konsulem. Złożenie wniosku o wizę przez Internet Wypełniając wniosek przez Internet, zacznijmy od określenia celu podróży i wyboru odpowiedniej kategorii wizowej. To błędy na tym etapie są najczęstszą przyczyną odmowy przyznania wizy. Formularz DS-160 sporządzony jest po angielsku, ale można też uzyskać polską wersję pytań. Odpowiadamy jednak w języku angielskim. We wniosku wybieramy miejsce, w którym chcemy starać się o wizę – do wyboru mamy Ambasadę USA w Warszawie lub Konsulat Generalny USA w Krakowie. Miejmy na uwadze, że miejsce, które wybierzemy, będzie też miejscem spotkania na późniejszym etapie. W formularzu znajduje się wiele różnych pytań – dotyczących także więzi społecznych i ekonomicznych z Polską czy też ew. problemów z prawem. Po wypełnieniu wniosku koniecznie wydrukujmy stronę z potwierdzeniem jego złożenia – na nim znajduje się kod kreskowy, który będzie nam potrzebny, aby dokonać opłaty wizowej i umówić rozmowę z konsulem. Wydruk należy przynieść na spotkanie. Wniesienie opłaty za rozpatrzenie wniosku wizowego i umówienie spotkania z konsulem USA Opłaty dokonujemy w PLN, mimo że jej wysokość ustalana jest w USD. Najczęściej jest to 160 USD. Na stronie internetowego systemu ustalania spotkań możemy zarówno uiścić kwotę, jak i zarezerwować termin wizyty w placówce dyplomatycznej. Warto mieć na uwadze, że nawet jeśli wniosek zostanie odrzucony, opłata nie będzie nam zwrócona. Żeby umówić rozmowę z konsulem, potrzebujemy numeru paszportu, numeru potwierdzenia opłaty za rozpatrzenie wniosku o wizę oraz numeru kodu kreskowego ze strony potwierdzającej złożenie formularza DS-160. Warto nie zostawiać wypełnienia wniosku na ostatnią chwilę, ponieważ na termin czeka się nawet do 4 tygodni. Rozmowa z konsulem USA Na rozmowę z konsulem musimy zabrać ze sobą paszport, zdjęcie, wydruk strony z potwierdzeniem złożenia formularza, wydruk potwierdzenia umówienia się na rozmowę, a także numer potwierdzenia wniesienia opłaty wizowej. Mogą być także wymagane dokumenty istotne dla konkretnej wizy – pismo z uczelni czy firmy. Rozmowa przebiega po polsku lub angielsku. Konsul prawdopodobnie zapyta o kilka kwestii związanych z wyjazdem, na przykład rodzinę, okoliczności wyjazdu do USA, dotychczasowe podróże. Zazwyczaj rozmowa jest bardzo krótka. Odbiór paszportu z wizą Ostatnim krokiem jest odbiór paszportu z wizą. Już podczas rozmowy z konsulem poznamy jego decyzję. Jeśli wiza zostanie przyznana, konsul zatrzyma nasz paszport – czas oczekiwania to około 5 dni roboczych. Paszport z wizą możemy odebrać osobiście lub czekać na jego odesłanie na wskazany adres – za dodatkową opłatą. Zdjęcie:
Na rozmowie z konsulem z pewnością padną pytania dotyczące planowanego wyjazdu do USA – jaki jest cel podróży, miejsce zatrzymania, ramy czasowe itp. Pozytywne nastawienie. Pomimo stresu, który zapewne i tak będzie Ci towarzyszył, pamiętaj o dobrym nastawieniu – idziesz tam z własnej woli i nikt nie zamierza Cię skrzywdzić.
Kiedy wróciłam z USA, z ust znajomych padało najbardziej oczywiste „Jak było?!”. Zanim jednak zdążyłam na dobre popłynąć z tematem, wkradało się niezmienne: „Czy bez problemu dostałaś wizę?”Choć wydawałoby się, że temat wizy do Stanów był już wałkowany do znudzenia, okazuje się, że nie jest wyeksploatowany dostatecznie. Sama, szukając pewnych informacji w odmętach Internetu, napotykałam czarną dziurę. Bo przecież co innego instrukcja i wskazówki oficjalne, a co innego „podchwytliwe” pytania w formularzu, o które nikt potknąć się nie chce. Stąd poszukiwania. A wcześniej czy później prowadzą one do ludzi, którym rzekomo bez powodu stempla odmówiono, i to nie raz. Więc jak to w końcu jest z tą wizą do USA? Czy ciężko ją dostać? I co takiego kryją w sobie podstępne formularze?Żeby sprawa była jasna, tekst ten nie jest poradnikiem od a do zet i nie wprowadza w tematykę ubiegania się o wizę. Tego rodzaju informacji w sposób wyczerpujący udziela Biuro Spraw Konsularnych Departamentu Stanu w Polsce >> i nie widzę potrzeby ich powielania. Tam znajdziecie również odpowiedni wniosek wizowy. Tekst ma na celu pomoc osobom, którym udało się przejść do etapu „wypełniam formularz” i weszły w fazę „chyba mam problem”, „nie wiem o co chodzi” lub „co mnie czeka na spotkaniu z konsulem?”. No to Scenic Drive z widokiem na Monument ValleyWiza do USA – wypełnianie wnioskuPo pierwsze, jeśli jesteście parą i wypełniacie wnioski jednocześnie, to nie jest tak, że jedno z was ma druki wybrakowane lub nieaktualne. Formularz ma po prostu dwie wersje: dla kobiet i dla mężczyzn. I wersje te różnią się między sobą dość znacznie… zdecydowanie z ukłonem w stronę pań. Co prawda muszą one zaprzeczać jakoby przyjeżdżały do USA w celu zarobkowania własnym tyłkiem, za to nie muszą wypełniać dość długiej części odnośnie ścieżki edukacyjnej, poprzednich miejsc pracy, a także kwestii związanych z przebytymi kursami strzeleckimi czy pozwoleniem na broń. Różnice pojawiają się również w części dotyczącej planowanej podróży, gdzie mężczyźni mają opcję dodania kilku miejsc pobytu, podczas gdy dla kobiet przewidziano jedno właśnie, formularz wymaga niejako wpisania konkretnego celu podróży, wraz z planowanym noclegiem. Jest to trudne lub awykonalne w przypadku osób planujących objazdówkę. Nie mówiąc o tym, że wypełniając wniosek z pół roku przed domniemanym wyjazdem, nie mamy w planach absolutnie nic konkretnego. Co zatem najlepiej zrobić? Pisać prawdę. W okienku wskazującym miejsce docelowe możemy wpisać po prostu „roundtrip”.Podobny problem napotkamy nieco dalej. Otóż formularz wymaga podania miejsca, w którym na pewno podczas podróży będziemy przebywać. Uwaga, pełny adres wraz z numerem telefonu. Co gorsza, nie ma opcji pominięcia tego pola. I znowu, jeśli planujemy tydzień hotelu w NY, sprawa jest prosta. Gorzej, gdy myślimy o dłuższej trasie o niezaplanowanym do końca przebiegu. Co wpisać? Pomyślmy o jednym miejscu, w którym na pewno będziemy chcieli się znaleźć. Ja podałam namiary informacji turystycznej w Yellowstone. Tak, wydaje się to głupie. Przecież i tak nikt się tam ze mną nie skontaktuje, tym bardziej, że nie wiem kiedy tam dotrę. Ale cóż, niektóre pytania skonstruowane są tak, że nie da się na nie odpowiedzieć w sposób użyteczny… a jakoś trzeba. I to jeszcze bez mijania się z prawdą. Po złożeniu wniosku pomyślałam, że z tym Yellowstone trochę popłynęłam. Okazało się jednak, że nie było „problem” to pole dotyczące rodziny lub znajomych, przebywających w USA. Nie raz spotkałam się z reakcją: „A ja nikogo nie znam. I co?” I nic. W gruncie rzeczy to nawet lepiej. Pamiętajmy, że cała ta wizowa zabawa służy przede wszystkim ograniczeniu napływu imigrantów realizujących na czarno „amerykański sen”. Na logikę, jeśli nikogo nie znamy i nie mamy się u kogo zatrzymać, tym trudniej będzie nam się „ustawić” i zabawić w USA na dłużej. Dlatego zamiast na siłę wymyślać dalekiego kuzyna, który może za nas poświadczyć, lepiej wpisać, że nikogo nie znamy. Oczywiście jeśli mamy na miejscu rodzinę, nasze szanse na wizę nie maleją. I lepiej wskazać ją zgodnie z prawdą, gdyż wykryte kłamstwo może przekreślić wizowe plany na długi Monument Valley, krainie Indian NawahoW Ambasadzie USA w Warszawie:Tyle papierologii. A co z konsulem i całym „przesłuchaniem”? Właściwie jak tylko ustawiłam się w kolejce w Ambasadzie, od razu wiedziałam, że będzie „z górki”. Na miejscu była już koleżanka, z którą wybierałam się w podróż. Jeszcze przed dotarciem do okienka poinformowano nas, że skoro wyjeżdżamy razem, razem możemy też podejść do konsula! Kiedyś byłoby to nie do pomyślenia, a teraz proszę, pełen luz. Dostałyśmy po dwa nieskomplikowane pytania i było po wszystkim. Konsul sympatyczny, a rozmowa przebiegała dość swobodnie. Rozmowę poprzedza pobranie odcisków jeszcze jedno. Otóż natknęłam się na sporo wywodów na temat wyższości rozmowy po angielsku nad tą po polsku. Kiedyś może i miało to znaczenie, teraz jednak nie jest to sprawa istotna. Konsul rozpoczyna rozmowę po polsku i nie ma wymogu, by cokolwiek w tej kwestii jeszcze, że choć przed nami kolejka była niemała, nikt nie wyglądał na zawiedzionego rozmową. Co tylko potwierdza tezę, że przez lata sytuacja się zmieniła i starania o wizę nie przypominają już gry na loterii, lecz stają się czystą formalnością. Z takiego zresztą założenia wyszłam, kupując bilet jeszcze przed wypełnieniem wniosku. Rozwiązanie takie do najmądrzejszych jednak nie należy i raczej go nie wizy:I jeszcze cenna rada dla osób odbierających wizę na ulicy Wirażowej w Warszawie. Punkt odbioru działa co prawda do 16:30, ale jeśli przyjedziemy spóźnieni, dobijajmy się do drzwi magazynu (tuż obok punktu odbioru). Tam bez problemu dokumenty zostaną nam wydane. Przypadkowo sprawdzone :)Wiza zdobyta, można lecieć. Jeszcze tylko jedna uwaga. Na lotnisku prawdopodobnie spotkamy się z pytaniem o miejsce przynajmniej pierwszego noclegu. Miejmy więc przy sobie namiary takowego przybytku. A jeśli nasz nocleg nie jest jeszcze sprecyzowany, wysilmy się chociaż na tyle, by wcześniej znaleźć w Internecie lub przewodniku dane, które możemy podać przy kosztuje wiza do USAOpłata za rozpatrzenie wniosku o standardową wizę nieimigracyjną (czyli turystyczną, służbową lub służbowo-turystyczną) wynosi obecnie 160 tego tekstu dotyczy mojego i moich znajomych przypadku i nie równa się z gwarancją otrzymania wizy przez innych. Odmowy w dalszym ciągu się zdarzają i należy się liczyć z ewentualną porażką, zwłaszcza w przypadku niestabilnej sytuacji też do:Nawiedzonego Flagstaff >>Deadwood znanego z gorączki złota >>Kraju Nawaho >>US-163 Scenic Drive z widokiem na Dolinę Monumentów >>Parku Narodowego Canyonlands >>Parku Narodowego Arches >>Monument Valley >>Wielkiego Kanionu Kolorado >>Nowego Jorku >>Ghost towns – opuszczonych miast-widm >>
. 238 156 306 41 140 444 12 295

rozmowa z konsulem usa pytania